niedziela, 14 grudnia 2014

Pierwszy.

  Włożyłam słuchawki w uszy i wyszłam z domu kierując się na przystanek autobusowy. Gdy szłam poboczem głównej ulicy, ludzie dziwnie mi się przyglądali, jak zwykle. Powiedzmy, że wyglądałam nie szablonowo. Moja budowa jest dziwna- jestem niska i wysportowana. Mam krótkie brązowe włosy, brązowe oczy i podobno nie przeciętną urodę. Oczywiście jak każda kobieta narzekam na swoją wagę i wygląd, nie mogę się zbytnio wyróżniać. Ubieram się dość.. ciekawie. Zależy od humoru, dzisiaj akurat jestem cała na czarno. Mój charakter to już grubsza sprawa, nie da się go określić jednym słowem. Jestem humorzasta. To chyba najbardziej trafne określenie. Dotarłam na przystanek. Jak zwykle było na nim pusto, chyba jako jedyna z tej dzielnicy jeździłam busem. Zapomniałam dodać że jest nadziana, a raczej moi rodzice. Jednak nie afiszuję się tym zbytnio, nie biorę od nich kasy, ponieważ uważam, że jestem w stanie sama zajść gdzieś daleko. Bez ich pieniędzy. Wsiadłam, a  może raczej wcisnęłam się do autobusu.

  Wyskoczyłam ze środka komunikacji miejskiej i biegiem udałam się do szkoły. Nie wierzę, że w tym roku matura. Nie czuję się przygotowana, a cały czas spóźniam się na zajęcia.Nauczyciele uważają, że jestem niepoważna. Głównie dlatego, że zamiast się pouczyć bezgranicznie oddaję się swojej pasji- karate.

-Przepraszam za spóźnienie
Wyrecytowałam zbyt dobrze znaną formułkę i usiadłam na końcu sali. Codziennie matma, codziennie się spóźniam. Ciężko westchnęłam.
-Psst Psst
Odwróciłam się i byłam twarz w twarz z Tomkiem.
-Czego chcesz ?
-Co robisz dzisiaj po lekcjach ?
-Z Tobą ?
Uśmiechnął się uwodzicielsko.
-Nic
Odpowiedziałam i odwróciłam się w stronę tablicy.

czwartek, 11 grudnia 2014

Geneza.

-Cześć ! Wróciłam.
Krzyknęłam gdy weszłam do domu, nikt mi nie odpowiedział. Nie zdziwiło mnie to zbytnio, rodzice pracowali od rana do wieczora. Moja komórka zaczęła dzwonić, numer nieznany. Odebrałam.
-Słucham ?
-Julka ?
-O co chodzi Tomek ?
-Masz wolny wieczór ? Mecz moglibyśmy razem obejrzeć.
Roześmiałam się.
-Jasne, wpadaj

 Obudziłam się na kanapie. Wstałam i zobaczyłam kolegę śpiącego na fotelu. Uśmiechnęłam się i poszłam do kuchni zrobić śniadanie.

 Smażąc naleśniki ktoś złapał mnie od tyłu i podniósł. Pisnęłam i zaczęłam się śmiać. Tomek posadził mnie na blacie i przytrzymał moje nadgarstki. Zbliżył swoją twarz do mojej tak, że nasz nosy prawie się stykały. Spojrzałam porozumiewawczo w jego zielone oczy. Odsunął się.