sobota, 23 kwietnia 2016

Pięć, huh

Obudziło mnie pukanie do pokoju. Kiedy ostatnio ktokolwiek pukał do mojego pokoju ?
-Tak ?
-Julia, co to za mężczyzna śpi na dole na kanapie ?
Mama.
-To Tomek. Chyba dobrze, że śpi na kanapie, a nie u mnie, prawda ?
Prychnęła nie zadowolona i wyszła. Jak zawsze, no ale to mama. Kocha się je bez względu na wszystko.
Zeszłam powoli po schodach. W łazience stwierdziłam, że jestem niekompletnie ubrana. Miałam na sobie męską koszulkę i majtki. Poczułam się dziwnie, więc zaczęłam szczotkować zęby. Odkąd pamiętam zawsze myłam zęby kiedy czułam się dziwnie. Nie śpieszyłam się, nie wiedziałam co powiedzieć Tomkowi. Wczoraj było naprawdę miło, no właśnie. Było miło. Było miło. Było miło. Było... Pierwszy raz dobrze się czułam w towarzystwie kogoś innego, nie męczyłam się, nie grałam i nie szukałam wymówek,żeby się z nim nie spotykać. Musiałam się go pozbyć.

środa, 18 lutego 2015

Czwarty.

Cały tydzień wyglądał podobnie. Z tym, że przestałam się spóźniać do szkoły. Tomek odwoził mnie po pracy do domu, a w szkole więcej rozmawialiśmy. Wreszcie nadeszła sobota. Nie miałam szkoły, nie miałam treningu, zastanawiałam się nad pójściem do pracy, ponieważ gdybym została w domu musiałabym rozmawiać z rodziną albo sprzątać. Zadzwoniłam do Laurel.
-Hej o co chodzi ?
-Nie chciałabyś zamienić się zmianami ? Przyszłabym dzisiaj zamiast Ciebie, a ty posiedziałabyś wieczorem jakoś w tygodniu ?
-Jasne ! Wolna sobota to coś o czym marzyłam od dawna, dzięki Julka. Widzimy się w poniedziałek.
Zeszłam do kuchni zrobić kawę.
W sobotę, w kinie był duży ruch. Na szczęście Laurel, tak samo jak ja zawsze ustawiała zmianę z Zuzią, więc przynajmniej było z kim pogadać.
-Julka czy ty masz chłopaka ?
Roześmiałam się.
-Przebywamy razem tyle czasu i kto jak kto, ale ty powinnaś wiedzieć, że raczej nigdy nie będę miała.
-To co to za chłopak, który cały tydzień przyjeżdżał po Ciebie ? Widziałam jak się na siebie gapicie ! No weź, daj spokój ! Mi możesz powiedzieć !
Roześmiał się jeszcze raz.
-Tomek to tylko kolega.
Powiedziałam i wróciłam do pracy. Sama nie wiedziałam czemu tak w zasadzie zaprzeczałam faktom. Ewidentnie coś było na rzeczy.
Gdy wracałam z pracy, mój telefon nieoczekiwanie zadzwonił.
-Tak, słucham ?
-Co robisz wieczorem ?
-Hmmm....
Przez chwilę udawałam, że zastanawiam się nad odpowiedzią.
-W sumie nie wiem. Zależy o której wrócę do domu. Autobus mam dopiero za 40 minut.
-Wpadnę wieczorem. Moglibyśmy razem coś obejrzeć.
-To, że pracuję w kinie nie oznacza, że jestem miłośniczką filmów.
W słuchawce panowała cisza.
-No dobra ! Oboje wiemy, że jestem, ale to nie istotne.
Zaczął się śmiać.
-Jak przyniesiesz coś ciekawego to może Cię wpuszczę.
Rozłączyłam się niesamowicie zadowolona.

niedziela, 15 lutego 2015

Trzy!

-Co tu robisz ? Twoja dziewczyna poszła do toalety po seansie ?
Roześmiał się.
-Przy wszystkich dałam Ci kosza po raz kolejny. Serio się pytam.
Tym razem to ja się uśmiechnęłam. Uśmiechnęłam się !
-Julka, wiesz, że zależy mi na Tobie i oboje wiemy, że nie dam za wygraną dopóki nie dopnę swego. Wsiadaj do samochodu.
-Mam nowe motto "Jak zrozumiem Tomka, to zrozumiem wszystkich"

-Dzięki, że mnie odwiozłeś. Czego oczekujesz w zamian ?
Spojrzałam na niego beznamiętnie, a on poczuł się wyraźnie dotknięty.
-Nie mogę odwieźć mojej przyszłej żony do domu po pracy tak po prostu ?
Zachichotałam.
-Skąd wiesz, że już nie mam męża ?
Przybliżyłam się do niego, a on to wykorzystał.
-Nie zrobiłaś byś mi tego, bo jestem wyjątkowy.
Zanim odpowiedziałam pocałował mnie. Nie mogłam mu się oprzeć, to była prawda. Po chwili odsunął się ode mnie z triumfującym uśmiechem na ustach.
-Przyjadę po Ciebie jutro nie chcę żebyś wracała sama w nocy.
Pochyliłam się i pocałowałam go jeszcze raz. Wysiadając rzuciłam jeszcze jakby od niechcenia
-Dobranoc
Odjechał.
 Nie przeczę, nasza relacja była naprawdę dziwna i to głównie przeze mnie. Jeszcze nigdy nie zależało mi na kimś tak bardzo. No i um... Tomek niesamowicie mnie pociągał. Aczkolwiek wierzyłam, że kochać to niszczyć i że być kochanym to zostać zniszczonym. Przeczytałam to kiedyś w jakiejś książce, gdy byłam dzieckiem, ale w pewien sposób ukształtowało to kim się stałam..

sobota, 14 lutego 2015

Drugi ?

Jak zwykle w poniedziałki urwałam się szybciej ze szkoły, żeby zdążyć na trening. Nie przeczę, prowadzę dość zabiegany tryb życia. Nigdy nie mam na nic czasu, co często jest idealną wymówką. Nie chodzę na randki, nie umawiam się ze znajomymi, nie chodzę do kina albo do restauracji. Staram się nie mieć więcej kontaktu z ludźmi niż to konieczne, czy to nie smutne ?
20 minut później szłam w stronę gimnazjum numer 13, gdzie miałam treningi. Gdyby ktoś wtedy podszedł do mnie i zapytał się mnie dlaczego trenuję i przez to nie poświęcam czasu na cokolwiek innego, nie umiała bym odpowiedzieć. W sumie to dalej  nie umiem. Nie mogę powiedzieć, że nie lubię ludzi, nie mogę wymigać się przykrymi doświadczeniami z przeszłości, czy powiedzieć że jestem chora na coś zaraźliwego bo nie jestem i mam tylko 18 lat.  Co ja mogę wiedzieć o życiu ? Absolutnie nic.
Trening skończył się punktualnie o 17:30. Szybko wybiegłam się przebrać, nie mogłam spóźnić się do pracy. Dziewczyna, która ma forsy jak siana pracuje wieczorami, chore co ? W każdym razie spieszyłam się również, żeby mój "ulubiony" kolega nie zdążył mnie zaczepić. Jasne, rozumiem, że dziewczyna, trenująca karate, czyli w zasadzie to dzieląca pasję, jedynie 2 lata młodsza i całkiem ładna wydaje się być jakimś znakiem. Ale nie jest ! Tłumaczyłam wiele razy, że nie jestem zainteresowana nawet rozmową, ale on nie dawał za wygraną ! Nigdy ! Może na którejś walce dostał za mocno w głowę, albo po prostu jest nauczony, że zawsze wszystko dostaje ?  Może to ja nie dopuszczam do siebie wiadomości, że ktoś może mnie zwyczajnie chcieć poznać albo mnie lubi ? Nie wiem.
O 22 wyszłam z kina. Byłam zmęczona. Czułam, że jutro znowu zaśpię do szkoły. Nie było szans, żebym była rano żywa skoro czekała mnie jeszcze ponad godzinna podróż do domy komunikacją miejską, a jednak. Moje wybawienie stało uśmiechają się przed kinem.

niedziela, 14 grudnia 2014

Pierwszy.

  Włożyłam słuchawki w uszy i wyszłam z domu kierując się na przystanek autobusowy. Gdy szłam poboczem głównej ulicy, ludzie dziwnie mi się przyglądali, jak zwykle. Powiedzmy, że wyglądałam nie szablonowo. Moja budowa jest dziwna- jestem niska i wysportowana. Mam krótkie brązowe włosy, brązowe oczy i podobno nie przeciętną urodę. Oczywiście jak każda kobieta narzekam na swoją wagę i wygląd, nie mogę się zbytnio wyróżniać. Ubieram się dość.. ciekawie. Zależy od humoru, dzisiaj akurat jestem cała na czarno. Mój charakter to już grubsza sprawa, nie da się go określić jednym słowem. Jestem humorzasta. To chyba najbardziej trafne określenie. Dotarłam na przystanek. Jak zwykle było na nim pusto, chyba jako jedyna z tej dzielnicy jeździłam busem. Zapomniałam dodać że jest nadziana, a raczej moi rodzice. Jednak nie afiszuję się tym zbytnio, nie biorę od nich kasy, ponieważ uważam, że jestem w stanie sama zajść gdzieś daleko. Bez ich pieniędzy. Wsiadłam, a  może raczej wcisnęłam się do autobusu.

  Wyskoczyłam ze środka komunikacji miejskiej i biegiem udałam się do szkoły. Nie wierzę, że w tym roku matura. Nie czuję się przygotowana, a cały czas spóźniam się na zajęcia.Nauczyciele uważają, że jestem niepoważna. Głównie dlatego, że zamiast się pouczyć bezgranicznie oddaję się swojej pasji- karate.

-Przepraszam za spóźnienie
Wyrecytowałam zbyt dobrze znaną formułkę i usiadłam na końcu sali. Codziennie matma, codziennie się spóźniam. Ciężko westchnęłam.
-Psst Psst
Odwróciłam się i byłam twarz w twarz z Tomkiem.
-Czego chcesz ?
-Co robisz dzisiaj po lekcjach ?
-Z Tobą ?
Uśmiechnął się uwodzicielsko.
-Nic
Odpowiedziałam i odwróciłam się w stronę tablicy.

czwartek, 11 grudnia 2014

Geneza.

-Cześć ! Wróciłam.
Krzyknęłam gdy weszłam do domu, nikt mi nie odpowiedział. Nie zdziwiło mnie to zbytnio, rodzice pracowali od rana do wieczora. Moja komórka zaczęła dzwonić, numer nieznany. Odebrałam.
-Słucham ?
-Julka ?
-O co chodzi Tomek ?
-Masz wolny wieczór ? Mecz moglibyśmy razem obejrzeć.
Roześmiałam się.
-Jasne, wpadaj

 Obudziłam się na kanapie. Wstałam i zobaczyłam kolegę śpiącego na fotelu. Uśmiechnęłam się i poszłam do kuchni zrobić śniadanie.

 Smażąc naleśniki ktoś złapał mnie od tyłu i podniósł. Pisnęłam i zaczęłam się śmiać. Tomek posadził mnie na blacie i przytrzymał moje nadgarstki. Zbliżył swoją twarz do mojej tak, że nasz nosy prawie się stykały. Spojrzałam porozumiewawczo w jego zielone oczy. Odsunął się.