Włożyłam słuchawki w uszy i wyszłam z domu kierując się na przystanek autobusowy. Gdy szłam poboczem głównej ulicy, ludzie dziwnie mi się przyglądali, jak zwykle. Powiedzmy, że wyglądałam nie szablonowo. Moja budowa jest dziwna- jestem niska i wysportowana. Mam krótkie brązowe włosy, brązowe oczy i podobno nie przeciętną urodę. Oczywiście jak każda kobieta narzekam na swoją wagę i wygląd, nie mogę się zbytnio wyróżniać. Ubieram się dość.. ciekawie. Zależy od humoru, dzisiaj akurat jestem cała na czarno. Mój charakter to już grubsza sprawa, nie da się go określić jednym słowem. Jestem humorzasta. To chyba najbardziej trafne określenie. Dotarłam na przystanek. Jak zwykle było na nim pusto, chyba jako jedyna z tej dzielnicy jeździłam busem. Zapomniałam dodać że jest nadziana, a raczej moi rodzice. Jednak nie afiszuję się tym zbytnio, nie biorę od nich kasy, ponieważ uważam, że jestem w stanie sama zajść gdzieś daleko. Bez ich pieniędzy. Wsiadłam, a może raczej wcisnęłam się do autobusu.
Wyskoczyłam ze środka komunikacji miejskiej i biegiem udałam się do szkoły. Nie wierzę, że w tym roku matura. Nie czuję się przygotowana, a cały czas spóźniam się na zajęcia.Nauczyciele uważają, że jestem niepoważna. Głównie dlatego, że zamiast się pouczyć bezgranicznie oddaję się swojej pasji- karate.
-Przepraszam za spóźnienie
Wyrecytowałam zbyt dobrze znaną formułkę i usiadłam na końcu sali. Codziennie matma, codziennie się spóźniam. Ciężko westchnęłam.
-Psst Psst
Odwróciłam się i byłam twarz w twarz z Tomkiem.
-Czego chcesz ?
-Co robisz dzisiaj po lekcjach ?
-Z Tobą ?
Uśmiechnął się uwodzicielsko.
-Nic
Odpowiedziałam i odwróciłam się w stronę tablicy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz